
Później coś mi tam tłumaczył, zaprosił do kokpitu (z czego wtedy głupia nie skorzystałam). Bardzo miły był, dużo to jednak nie pomogło. Puściłam tylko rękę męża i trzymałam się za to przez cały lot dwoma rekoma czegoś tam pod siedzeniem i wyprostowywałam się by się czegoś napić. Dzięki Bogu, taki lot trwa tylko godzinkę. Czasu na dwa gin toniki starczyło...
0 Kommentare:
Kommentar veröffentlichen