Donnerstag, 13. März 2014

Leciałam B737-700 (w symulatorze oczywiście)!!! Super! Co prawda bez pomocy kapitana (prawdziwego, z Lufthansy!) pewnie nieznalazłabym lotniska, bo z góry to taka mała niteczka, ale za to lądowanie na schwał. Piloci mi klaskali. Na 10 osób jedna się rozbiła, dwie inne nie wyhamowały na czas a reszta miała twarde lądowanie. U mnie jak po maśle. Uczucie niesamowite. Gdybym nie wiedziała, że siedzę w symulatorze, ręką dałabym sobie uciąć, że to prawdzwy lot. Full HD, obraz panoramiczny. W głowie się kręci, nogi drżą. Pełno przycisków (symulator zrobili z prawdziwego samolotu). Słychać aktualne i na żywo (!) rozmowy z wieży kontrolnych z lotniska, które się wybrało. Pogoda też dokładnie taka jaka jest w danym momencie na wybranym lotnisku. Nie wiedziałam też, że samoloty są tak czułe i (przy dobrej pogodzie) reagują na każdy leciutki skręt. Samochód w porównaniu to jak jazda czołgiem...

A wszystko to, bo strasznie się boję latać. Nie mam pojęcia, jak przeżyłam 8 lat w Maladze. Były lata, że latałam 4-6 razy do Polski lub Niemiec. Teraz jak mam polecieć raz na rok na urlop, to wymyślam powody, by go przełożyć. Nie powiem, wsiadam do samolotu, ale ile stresu mnie to kosztuje, tego nie da się opisać. Po zabukowaniu biletu zaczynam od oglądania startów i lądowań samolotów na youtube. Wiem, że to chore, ale nie mogę przestać. Nie chcę wchodzić w szczegóły, co odstawiam na lotnisku czy później w samolocie. W każdym razie stewardesy latające do Malagi już mnie rozpoznawały. Najlepszy był jednak lot powrotny 3 lata temu z Wiednia do Berlina. Kapitan podszedł do mnie i do męża przed wylotem, bo ja siedziałam jakaś wykręcona trzymając jedną ręką męża a drugą ręką czegoś tam pod siedzeniem. Strasznie niewygodnie, ale nawet tego nie zauważyłam. W każdym razie kapitan spytał się czy się boję, że samolot ucieknie czy mąż :) 
Później coś mi tam tłumaczył, zaprosił do kokpitu (z czego wtedy głupia nie skorzystałam). Bardzo miły był, dużo to jednak nie pomogło. Puściłam tylko rękę męża i trzymałam się za to przez cały lot dwoma rekoma czegoś tam pod siedzeniem i wyprostowywałam się by się czegoś napić. Dzięki Bogu, taki lot trwa tylko godzinkę. Czasu na dwa gin toniki starczyło...

0 Kommentare:

Kommentar veröffentlichen

Magdalena Lemp. Powered by Blogger.